Lista stron bloga

sobota, 18 sierpnia 2018

Ewakuacja, czyli uciekaj w cieniu

Uciekaj w cieniu: Porady dotyczące organizacji ewakuacji w warunkach zagrożenia

Ewakuacja
(domena publiczna)

Tekst "Uciekaj w cieniu" powstał jako wspólny artykuł na potrzeby nieistniejącej już strony Preppersi-P3.pl.

Otrzymałem zgodę od współtwórców artykułu na ponowną jego publikację więc czynię to.

Kilka słów od Kravera.

Wiele lat temu, w trakcie szkolenia wojskowego, które odbywałem, uczono mnie organizacji ewakuacji ludności cywilnej.

Był cykl wykładów, były zajęcia ukierunkowane, były także ćwiczenia w terenie. Jednak najbardziej wryło mi się w pamięć podejście do postrzegania ludzi. Dla moich nauczycieli nie było ludzi, lecz tłum czy też masa ludzka. Nie było nieszczęść jednostek, nie było problemów osobistych, był problem z którym trzeba sobie poradzić za pomocą posiadanych środków, szybko, sprawnie i bez zwłoki.

Absolutnie nie dziwię się takiemu podejściu, uciekające przed wojną lub jakimkolwiek innym zagrożeniem tysiące ludzi muszą być postrzegane w taki sposób, dzięki temu można sobie z tym poradzić i jakoś zorganizować swoje działania. Z punktu widzenia żołnierza wykonującego rozkazy jest to jedyne możliwe podejście.

Jesteśmy jednak Preppersami, pojawiając się w tym miejscu, czytając te artykuły z zasady stajemy po przeciwnej stronie. Dla nas ucieczka będzie spełnieniem najgorszych scenariuszy i założeń. Z bliska będziemy widzieć strach i ból, rodziny i przyjaciół. Będziemy częściami składowymi tej właśnie szarej masy ludzi, tego tłumu. Dlatego też musimy patrzeć w zupełnie inny sposób, podchodzić do tematu zupełnie odmiennie od tego, co chcieliby nam wmówić ludzie nie dostrzegający jednostek.

Dlaczego o tym pisze ? Otóż w sieci można znaleźć dziesiątki złotych rad i przemyśleń o tym, jak zorganizować ucieczkę, jak przemieścić się bezpiecznie i jak się zachowywać.

Większość z nich jest kalką tego co wykładano mi w wojsku, spojrzeniem wyłącznie ze strony dowodzących i podporządkowaniem wszystkiego pod kątem ich wygody. Częstą teorią promowaną w internecie jest poruszanie się wyłącznie po drogach, w neutralnym ubraniu (w żadnym wypadku nie w stroju camo), stosowanie się do poleceń zatrzymujących i odejście od jakiegokolwiek indywidualizmu w zachowaniu. Krótko mówiąc masz robić to co każą, kiedy Ci każą i dokładnie w taki sposób w jaki jest to wymagane. Ja widzę to inaczej. Każdy tłum, każde zgrupowanie ludzkie staje się zagrożeniem. W trakcie wojny to w duże grupy uderzy przeciwnik, choćby tylko po to by wywołać panikę i destabilizację. Duże zgrupowanie ludzkie to ogromne zagrożenie chorobami, paniką w trakcie której może dojść do stratowania części ludzi. To zagrożenie kradzieżą, gwałtem, chorobą i głodem. Dlatego uważam, że należy takich skupisk unikać, nie wpadać w rytm tłumu, nie dać się uwieść własnemu instynktowi stadnemu.

Niektóre dobre rady proponują by uciekając poruszać się wyłącznie w dzień, stawać się widocznym dla innych (aby poinformować ich o braku zagrożenia ze swojej strony). Tutaj znowu mam zupełnie odmienne zdanie. W warunkach wojny, zarazy czy innego zagrożenia, kluczem będzie pozostanie niewidocznym dla innych. Dla wrogiego snajpera obojętne jest czy będziemy ubrani w kamuflażowy strój czy białe prześcieradło. W czasach kiedy wysyła się do przeciwnika obwieszone ładunkami wybuchowymi dzieci, każdy jest podejrzany. Pod jaskrawym strojem może czyhać równie duże zagrożenie jak pod leśną kamuflażką a obserwujący nas jest tez człowiekiem, mądrym, sprytnym, podejrzliwym i być może przestraszonym i wie o tym. Druga kwestią jest to przed kim chcemy się ukryć. W złych czasach nie ma dobrych ludzi, są tylko źli i gorsi. Na przykładzie walk w Donbasie widać jak zmieniają się ludzie. Sąsiedzi, koledzy i przyjaciele stają po różnych stronach barykady i tracą wszelkie hamulce. Tutaj tez ważne jest człowieczeństwo, choć w tej gorszej odsłonie. Na migawkach z Ukrainy było widać jak traktowani są przeciwnicy, Konwencje Genewskie idą w niebyt, a grupy zdziczałych ludzi z bronią zaczynają siłą i agresją leczyć swoje kompleksy, hołdując najgorszym instynktom. Idąc drogą i napotykając na skrzyżowaniu posterunek nie wiemy kto w nim pełni straż, nie wiemy jaki ma dzień i jaki ma plan. Może jest zły, może wystraszony, może upaja się władzą nadaną przez broń, którą jest obwieszony. Może to wystraszony cywil zmuszony do walki, może zawodowy żołnierz szukający dodatkowego źródła dochodu a może zwyczajny bandyta. Z drugiej strony jesteśmy my, uciekający ludzie, często z rodzinami. Pod opieka mamy dzieci, kobiety, rannych i chorych. Mamy dobytek, który ocaliliśmy, który jest coś wart i jest nasza jedyną nadzieją. Nie wiemy jak zareagują uzbrojeni ludzie na widok kobiet bądź wartościowych przedmiotów.

Dlatego uważam, że jedyną zdroworozsądkową droga jest pozostanie nie wykrytym.

Znikniecie z oczu każdego kto stoi na naszej drodze, unikanie wszelkich zagrożeń i niebezpiecznych miejsc. Kiedy nas nie widać, nie jesteśmy zagrożeni. Strój to jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień z jakimi spotkałem się grzebiąc w odmętach sieci. Teorię o jaskrawym stroju poruszyłem już wcześniej. Nie zgadzam się z nią, jest głupia. Człowiek w jaskrawej kurtce jest widzialny gołym okiem z kilku kilometrów. Ten sam człowiek w mądrze dobranym stroju rozmywa się z kilkuset metrów. Dochodzą do tego inne zależności. Człowiek bogato i elegancko ubrany jest postrzegany jako potencjalne źródło dochodu, jego widok może tez wywołać agresję u kogoś kto stracił wszystko. Dopasowany strój nie kryje dobrze sylwetki. Workowata kurtka, szerokie spodnie i kaptur na głowie nie tylko pomagają wtopić się w tło ale tez ukrywają szczegóły naszego wyglądu, płeć, wiek a nawet pozwalają ukryć pod nimi cenne przedmioty i zapasy.

Należy tez pamiętać, że istnieje alternatywa dla wojskowych strojów. Wiele nowoczesnych kamuflaży diametralnie odbiega wyglądem od tych wojskowych, a nadal pozwala korzystać z ułatwionego ukrywania się w warunkach leśnych bądź miejskich. Ubrania w rodzaju Real Tree bądź Krypteck’a to tak naprawdę kamuflaże, które mogą być pomylone z cywilnym ubraniami o ciekawym designie. Dlatego też dobrze jest zadbać o strój, który pozwoli nam nie rzucać się w oczy i zrezygnować z „dobrych” rad, które spowodują, że staniemy się z daleka widoczni.

Wybór trasy.

Kiedy podejmiemy decyzje o ewakuacji, zaczniemy uciekać, narażamy się na największą plagę naszego świata – na korki. Niestety nie będziemy jedynymi, którzy właśnie tego dnia i w tym momencie podejmą tą samą decyzję o wyjeździe. W efekcie zapchają się wszystkie znane trasy. Autostrady, krajówki ale tez zwyczajne "powiatówki" wypełnią się ludźmi i ich pojazdami. Do tego dojdzie strach, nerwy, panika, niezdecydowanie, zbędny pośpiech. W efekcie dojdzie do wypadków, kolizji a nawet karamboli i cała ta rzeka ludzi i stali po prostu stanie w miejscu. Czy jest sposób by tego uniknąć ? Tutaj znowu pojawia się problem nie podążania za grupą. Musimy zawczasu znaleźć i sprawdzić takie trasy, które umożliwią nam ominięcie krytycznych punktów drogi. Takimi szczególnymi punktami będą skrzyżowania dróg, zwężenia ich w miejscowościach, mosty, bądź bramki na autostradach (bo mam wrażenie, że nawet w dzień końca świata właściciele polskich autostrad będą chcieli się dorobić na innych). Musimy tak opracować swoją trasę ucieczki aby je ominąć i wrócić do „głównego nurtu” drogi. Kluczem są drogi żwirowe, leśne przeciw pożarówki, gruntówki wokół wsi i miast. Niemal każde miejsce można objechać bądź ominąć ale drogę trzeba poznać wcześniej. Najgorszym punktem będzie przekroczenie dużych rzek.

Nasz kraj nie szczyci się nadmiarem mostów na dużych rzekach, a to może stać się przyczyną poważnych problemów. Wystarczy spojrzeć na mapę i policzyć dogodne miejsca przekroczenia Wisły. O ile w okolicach ujścia i Warszawy nie jest to problem to na odcinku pomiędzy tymi miejscami przeprawy można policzyć na palcach rąk. Kiedy wyobrazimy sobie exodus kilku milionów ludzi, wnioski będą oczywiste.

Postoje.

Nie można jechać cały czas, zwłaszcza podróżując razem z rodziną, bądź osobami starszymi. Niezbędne będą odpoczynki, jak i najzwyczajniejsze postoje „za potrzebą”. Będąc pod presją, w stresie możemy ulec pokusie trzymania się ludzkich skupisk, a więc zatrzymania na ogólnodostępnych parkingach, stacjach benzynowych czy innych, wypełnionych ludzką czeredą punktach. Logika będzie nam wskazywać, że tutaj jesteśmy bezpieczni, niestety jednak jest to po prostu błędna założenie. Największe zagrożenie pochodzi od ludzi. Agresja, rabunek, wypadki, panika zdarzą się tam, gdzie będą ludzie. Ponadto obserwując innych uciekających sami możemy ulec panice, popełnić błędy, podjąć niewłaściwe decyzje. Nasze dzieci obserwujące zdenerwowane tłumy ulegną tej nerwowości, nam tez może się to przydarzyć. Dlatego optymalnym miejscem postoju będą leśne parkingi (ale te mniej widoczne), leśne drogi, którymi można wjechać kilkadziesiąt metrów w głąb lasu, generalnie miejsca ukryte i odizolowane. Należy tutaj przestrzegać kilku zasad – po pierwsze parkować tak, aby maksymalnie ukryć pojazd, pod drzewami, za krzakami, wśród młodych drzewek. Po drugie stawać w miejscu z którego możemy wyjechać w minimum dwie strony, unikać tych z jednym wjazdem i wyjazdem. Dobrze zatrzymać się przy zbiorniku wodnym, który pozwolić się umyć, uzupełnić zapas wody czy nawet złowić kilka ryb. Nie należy rozbijać obozowiska, rozpalać grilla czy wyciągać skrzynki zabawek dla dzieci. Musimy mieć możliwość spakowania się i ucieczki w niemal dowolnym momencie, w przeciągu maksimum dwóch, trzech minut.

W trakcie ewakuacji może zaistnieć potrzeba zrobienia zakupów. Konia z rzędem temu, kto w nerwach spakuje się tak, że będzie miał wszystko co niezbędne. Nawet zestawy ucieczkowe przygotowane zawczasu nigdy nie będą idealnie dobrane. Pojawią się więc w których po prostu trzeba będzie stanąć i zrobić zakupy. Tutaj znowu trzeba unikać sztampowego myślenia – przydrożne markety, ogromne sklepy na obwodnicach miast, a nawet popularne jadłodajnie dla kierowców – wszędzie tutaj będą tłumy i związane z nimi problemy. Alternatywą jest zatrzymanie się w małych, wiejskich sklepach, odrapanych „GSach”, w których znajdziemy wyjątkowo przekrojowy asortyment i gdzie nie będzie nam groził tłok. W małym sklepie nie stracimy czasu na bieganie z koszykiem, na stanie przed kasą, na krążenie po parkingu. Tutaj zrobimy zakupy szybko i sprawnie i będziemy mogli podróżować dalej. Tutaj będziemy mogli kupić konserwy płacąc zegarkiem bądź butelką alkoholu. Tutaj też będziemy mogli zapytać o drogę lub dowiedzieć się o objazd.

Wszystkie powyższe problemy opisałem wg swojego sposobu widzenia i swojego podejścia. Nie ubieram ich w szaty „porad agenta GRU” bądź „niezawodnych sposobów opracowanych przez specjalistów”. Uważam, że największym wsparciem dla dobrego planowania i działania są zdrowy rozsądek i wyobraźnia, których nie zastąpi żadna nauka i żaden jedynie słuszny instruktaż.

Kraver.

Kilka słów od Tom Ol.

Także uważam, że przemieszczanie się w kolumnie razem ze wszystkimi uciekinierami to nienajlepszy pomysł. Oczywiście kiedy kolumna jest konwojowana przez przyjazne siły militarne albo paramilitarne to wtedy będziemy mieć odczucie, że jesteśmy bezpieczni, jednak pomimo „ochrony” możemy być narażeni na gwałty czy kradzieże, a w w wypadku wybuchu paniki możemy być stratowani przez uciekający tłum.

Wydaje się, że idealnym rozwiązaniem dla preppersa jest przemieszczanie się w pojedynkę, bo taka opcja daje nam możliwość skrytego poruszania się w różnorodnym terenie, mało rzucamy się w oczy, łatwiej zdobyć pożywienie i wodę oraz sami sobie narzucamy tempo.

Sytuacja natomiast się komplikuje kiedy mamy rodzinę. Z doświadczenia wiem, że dzieci bardzo wolno idą, szybko opadają z sił, szybko się denerwują, a płacząc mają w głębokim poważaniu zagrożenie i fakt, że ich szloch może sprowadzić na wszystkich katastrofę.

Według mnie aby skutecznie uciec z rodziną, każdy preppers pomimo przygotowanego plecaka ucieczkowego powinien mieć przyszykowany samochód do ewakuacji.

Mój Ford nie ma napędu 4×4 ale posiada większy prześwit, więc po polnych oraz leśnych drogach idzie jak burza, do tego mam zainstalowaną instalację gazową co wraz z paliwem w zbiorniku daje teoretycznie możliwość przejechania ok 900 km. Do tego w bagażniku zawsze jest saperka, kanister, wyciągarka ręczna i inne graty, które mogą się przydać w czasie sytuacji kryzysowej.

Ubranie powinno dać nam przede wszystkim komfort tj. wygodę, ciepło w zimę, a ochronę przed insektami i słońcem latem. Wszelkie wojskowe maskowania bym wyrzucił aby nie być mylonym z jakimś "specjalsem" czy zagubionym szwejem. Tak samo nie ma sensu ubierać się na jaskrawo i świecić niczym neon w nocy, bo kiedy zacznie panować głód może okazać się, że wrogie wojska będą naszym najmniejszym problemem.

Nigdy nie wiemy kiedy nas sytuacja kryzysowa dopadnie. Może będziemy musieli ewakuować się w jeansach czy garniturze bo nasz plecak ucieczkowy własnie się spalił albo został zasypany gruzem. Wszystkiego nie da się przewidzieć, ale nie ma co się przejmować bo nasze odzienie po kilku dniach wędrówki będzie pokryte naturalnym kamuflażem, a w razie potrzeby sami możemy zadbać o kamuflaż tarzając się w jakiejś kałuży czy wcierając liście w materiał. Preppers wie, że walka toczy się o życie a nie o wygraną w programie Top Model, więc nie miejmy żadnych skrupułów w taplaniu się w błocku.

Drogi ewakuacyjne, warto znać i mieć o nich aktualną wiedzę. Warto także mieć wspomagacz w postaci mapy i/lub odbiornika GPS, gdyż okazać się może, że droga, którą zamierzaliśmy pojechać będzie nieprzejezdna i będziemy musieli jechać całkowicie inna drogą w myśl przysłowia „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”.

Tom Ol.

Słów kilka od Cichego.

Zgadzam się jeśli chodzi o przemieszczanie w pojedynkę, ewentualnie grupa zaufanych ludzi 3/4 osoby przez dłuższy czas w terenie miałyby większą szansę przetrwania. Mam tu na myśli: odpoczynek (zmiany na posterunku wartowniczym) ,odmienne umiejętności członków grupy, nauka poprzez wymienność zadań oraz zdrowie psychiczne (klasyk mawia „w kupie raźniej” ) . W ogóle nie biorę pod uwagę przemieszczania się z rodziną. Według mnie pojęcie : „to be prepared” zaczyna się od takiego zabezpieczenia losów mojej najbliższej rodziny żeby się z nią nie tułać po krzakach. Nic nie dzieję się nagle,chyba że atomnyi wzryw ale wtedy ciach bajera. Każde inne zagrożenie można i powinno się przewidzieć, aby w rodzinka znalazła się w bezpiecznym miejscu zawczasu. Ja się nigdzie nie wybieram… Ponadto na każdym forum tematycznym spotykam się ze strasznie rażącym mnie słowem: „ucieczka”. Rozumiem, że nie wszyscy by zostali aby bronić naszego kraju w razie agresji z którejkolwiek strony, tym nie mniej jednak w czasie pokoju słowo ucieczka w/g mnie średnio wygląda wizerunkowo….po prostu na „dzień dobry” robi zły PR. Tyle od Cichego. Artykuł świetny ,Konkluzja Toma celna i cenna.

Cichy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj, ale pamiętaj o zachowaniu kultury wypowiedzi.